W październiku zeszłego roku Sat.1 rozpoczął emisję serialu „Bis in die Spitzen”, który krytycy telewizyjni okrzyknęli wydarzeniem roku, a może nawet dekady. Dzisiaj stacja nada jego ostatni odcinek. Powód: ten najlepszy produkt się nie sprzedaje.
Jak przypomina dzisiejsza Berliner Zeitung, serialem zachwycali się wszyscy komentatorzy: i z poważnej Frankfurter Allgemeine („nowa jakość w niemieckiej telewizji”), i z krytycznego zazwyczaj Spiegla („to prawdziwy sukces”). Po kwartale emisji okazało się jednak, że widzowie są bardziej sceptyczni. Najzwyczajniej w świecie nie włączali w poniedziałkowe wieczory Sat.1. Udział tej stacji w rynku w czasie emisji „Bis in die Spitzen” wynosił zaledwie 5%. To zdecydowanie poniżej oczekiwań i ambicji stacji, która zainwestowała grube pieniądze w produkcję opartego na licencji BBC serialu.
Losy inteligentnych i bezpretensjonalnie zagranych pracowników branży fryzjerskiej najwyraźniej nie przemówiły do niemieckiej wyobraźni. Widzowie chyba przejęli się przestrogą die taz: „Opuścisz jeden odcinek i później nie zrozumiesz już ani słowa!” Cóż, ja widziałem zaledwie trzy odcinki i jakoś zawsze orientowałem się, o co chodzi. Przyznaję się: nie poprawiałem statystyk oglądalności. Ale jeśli w przeciągu kwartału aż trzykrotne włączyłem telewizor, żeby coś obejrzeć, oznacza, że to coś mi się podobało. Żałuję, że nie będzie już „Bis in die Spitzen”.
No i skończyło się. Salony fryzjerskie wybuchły, kobiety zaszły w ciążę, mężczyźni stali się odpowiedzialni.